środa, 13 listopada 2013

Bonus szósty

Tak, wiem, jestem zła. Jestem bardzo zła i wciąż nie mam nowego rozdziału. Przykro mi. Czuję się z tego powodu podle i bardzo przepraszam tych, którzy jeszcze czekają, jednak nie widzę sensu, żeby pisać na siłę. Muszę przeczekać, odpocząć od "Serca", od Dracona, Corny i całego tego bałaganu. Nie porzucam, nie zawieszam, wciąż piszę, po prostu nieco dłużej niż przedtem. Niestety, tak czasem bywa.
A żeby blog nie stał pusty za długo, bo to nie ładnie, mam dla Was coś nowego. Wspominałam kiedyś, że został ze mną przeprowadzony mój pierwszy w życiu wywiad. Risa była tak miła i udostępniła mi go z możliwością publikacji na "Sercu". Nie wiem, czy wniesie on Wam coś nowego, czy się spodoba, czy to po prostu nudy dla Was będą, ale stwierdziłam, że skoro już jest, to mogę go dodać jako notkę bonusową. Zwłaszcza, że Risa bloga swojego usunęła i wywiad przepadł prawie w odmętach blogosfery, a ja jestem niestety zbyt egoistyczno-narcystyczna, żeby na to pozwolić. Dodaję Wam ten wywiad w niezmienionej formie, tak jak zapisała go i opublikowała Risa. Ze swojej strony poprawiłam może tam kilka przecinków.
Jak można zauważyć, w czasie wywiadu miałam bardzo dobry humor, zatem nie zabijajcie za milion emotikon i nawiasów wyrażających mój śmiech. Jestem niestety osobą, która naprawdę niewiele rzeczy bierze tak zupełnie na serio. Chyba inaczej nie pisałabym tego bloga.
Zatem zapraszam do lektury.

~*~

"Czy to nie fascynujące - zgłębić jego umysł, dokopać się do pobudek, zbadać motywy?" – wywiad z Beatrice, autorką "Serca Smoka"

Blogosfera od kilkunastu lat sprawia, że wielu młodych ludzi daje upust swoim emocjom i wenie pisząc własne opowiadania. Rozwijająca się moda na „Harry’ego Pottera” sprawiła, że całe rzesze fanów młodego czarodzieja snuła po nocach opowiadania o tym, co też jeszcze napisze pani Rowling, czego mogą się spodziewać w kolejnych częściach przygód Chłopca, który przeżył. Teraz, gdy 7 części zakończyło wieloletnią serię, za którą szalały tłumy, blogowym fanom pozostały inne opowiadania. Tym razem warto zastanowić się „co by było gdyby”. Młodzi próbujący swoich sił w pisaniu snują domysły co by się działo gdyby np. Dumbledore nie zginął, Syriusz Black miał żonę, Ginny nie była córką swoich rodziców, a może Hermiona byłaby z Draco. Jednym z tego typu blogów jest Serce Smoka – blog o Draconie, przystojnym blondynie, czarnym charakterze serii. Dlaczego właśnie Beatrice pisze o Draco i jaka jest jego historia, opowie nam dzisiaj Bea. Zapraszam!

Angelika Gugułka: Na początek naszej rozmowy opowiedz nam coś o sobie – czym się zajmujesz na co dzień, co porabiasz w życiu? 

Beatrice: Jestem studentką obecnie drugiego roku analityki medycznej w Bydgoszczy. Jeśli chodzi o pytanie "czym się zajmujesz na co dzień", mam ochotę napisać: leniuchowaniem. Prócz studiowania nie robię w gruncie rzeczy nic.


A.G: Analityka medyczna nie jest kierunkiem humanistycznym, skąd w takim razie zainteresowanie pisarstwem?

B: Nie umiem odpowiedzieć na to, dlaczego zaczęłam pisać. Wiem za to, że już od wczesnego dzieciństwa wymyślałam historie. Nauczyła mnie tego mama – zawsze miałam problemy ze snem i jakoś sobie musiałam w nocy radzić. Chyba po prostu potem w mojej głowie było za dużo tego wszystkiego i potrzebowałam się jakoś tego pozbyć. Jestem człowiekiem renesansu :) Interesuje mnie dosłownie wszystko. Dlatego piszę w przerwach między zgłębianiem genetyki i ludzkich komórek. Nie wyobrażam sobie siebie na studiach humanistycznych. Właściwie, nie potrafię nawet powiedzieć, na jakim kierunku bym mogła się znaleźć. Żaden po prostu mi nie pasuje. Znam za to wiele kierunków ścisłych, na które chętnie bym poszła.

A.G: Myślisz, że bycie na innych studiach niż humanistyczne pozwala Ci inaczej spojrzeć na pisarski warsztat?

B: Hmmm, chyba tak. Studia ścisłe, w ogóle nauki ścisłe wymagają wyobraźni. No bo pomyśl – widziałaś kiedyś atom? Albo nić DNA? Ja też nie. Ale muszę to sobie wyobrazić. Poza tym, mój kierunek wymaga ode mnie skrupulatności, uwagi i cierpliwości, odpowiedzialności oraz dużo pracy nad sobą. Myślę, że niejako zmusza mnie to, żebym doprowadzała swoje historie do perfekcji, uważała na poprawność językową, formę i ogólny wygląd.

A.G: Chyba odpowiedziałaś właśnie na pytanie, które nurtowało mnie od jakiegoś czasu. Już wiem, dlaczego znane mi umysły ścisłe piszą tak świetnie :) Tymczasem wróćmy do wątku, który najbardziej interesuje naszych czytelników. Chciałabym zapytać Cię o korzenie Twojego zainteresowania sagą o Harrym Potterze. Od czego zaczęła się Twoja przygoda z młodym czarodziejem?

B: Hah, zauważyłam, że w kręgu moich blogowych znajomych jest dużo więcej ścisłowców niż humanistów :) Harry'ego Pottera poznałam między czwartą a piątą klasą podstawówki. Jest to historia jak z legendy. Podczas deszczowych wakacji mama przyniosła mi od sąsiadki "Komnatę Tajemnic", którą dosłownie wciągnęłam. A raczej ona mnie. A potem to już z górki. Pamiętam, z jaką niecierpliwością czekałam na "Księcia Półkrwi", a potem z jeszcze większym podekscytowaniem na ostatnią część sagi, którą pochłonęłam w jeden dzień. Gdyby nie rodzice, pewnie nie robiłabym nawet przerw na jedzenie :) Pisanie właściwie przyplątało się samo – mój umysł dosłownie automatycznie wymyśla nowe historie i coś trzeba po prostu z nimi robić.

A.G: Teraz, gdy J.K.Rowling zakończyła cykl, jesteś w stanie powiedzieć, która z książek jest Twoją ulubioną? Może istnieje jakiś fragment, do którego szczególnie lubisz wracać?

B: "Zakon Feniksa". Always ;p Mój egzemplarz pękł na pół i jest dosłownie zaczytany. Jeśli chodzi o fragment, nie wiem, czy mam ulubiony. Jest kilka, do których lubię wracać, przy czym znamienita większość znajduje się zapewne właśnie w "Zakonie Feniksa". Bardzo lubię dla przykładu cały pierwszy rozdział "Kamienia Filozoficznego", czyli dzień z życia Vernona Dursleya, a także ten moment, w którym Dumbledore częstuje McGonagall cytrynowymi dropsami. Albo wszystkie sceny, w których występują Luna Lovegood oraz Zgredek.

A.G: Dlaczego podjęłaś się pisania opowiadania tzw. fanficka Potterowskiego?

B: Najbardziej prawdopodobna teoria to ta, że nie potrafię stworzyć nic własnego i muszę "pożyczyć sobie świat" od kogoś innego, żeby w ogóle coś napisać. Poza tym, nie wiem. Chyba po prostu świat "Harry'ego Pottera" uderzył mnie tak bardzo, że po prostu musiałam to zrobić. Ten świat wydaje mi się taki barwny, a moje życie takie szare i nijakie przy nim. Ale to wszystko tylko teorie, bo nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Tak jest i tyle.

A.G: Wspominasz o Dumbledorze, Lunie, Zgredku, a opowiadanie piszesz o Draco. To postać specyficzna, chłopak jest uwikłany w zło, być może bardziej za sprawą swojego ojca aniżeli własnej woli. Czy to dlatego podjęłaś się pisania opowiadania właśnie o nim? Co sądzisz o tej postaci?

B: Draco, Draco, Draco... Mogłabym mówić o nim godzinami. Fascynują mnie czarne charaktery i ci tak zwani "źli chłopcy". Krystalicznie czyści herosi na dłuższą metę są męczący, a mnie zawsze ciekawiło, co siedzi w głowie takiego bydlaka, który znęca się nad innymi w szkole albo zostaje płatnym zabójcą. Jestem osobą bardzo wrażliwą, nie potrafię robić ludziom na złość i wolę, żeby komuś było dobrze, niż miałabym go skrzywdzić, żeby siebie zadowolić. Z drugiej strony, jestem znudzona życiem "grzecznej dziewczynki", która karmi bezdomne psy i przeprowadza staruszki przez ulicę. A Draco... Kurczę, Draco mógłby być kim chce, ma pieniądze i perspektywy, więc dlaczego stał się zły? Lubi to, a może nienawidzi? Chciałby zmienić coś w swoim życiu, czy jest mu z tym dobrze. Zastanawiałam się nad tym zawsze. Dlaczego wszyscy spisali go na straty, twierdząc, że jest zimnym draniem? Może nie ma wyboru? Czy to nie fascynujące – zgłębić jego umysł, dokopać się do pobudek, zbadać motywy? A jeśli już to robię, czemu nie napisać jego historii od nowa - tak żeby nie był już żałosnym chłopcem znęcającym się nad słabszymi, ale kimś, kto potrafi więcej i uczy się to wykorzystywać.

A.G: Trochę jak w kryminale :) Za co najbardziej lubisz stworzonego przez siebie Dracona? Może są jakieś cechy, które Cię w nim drażnią?

B: Hah, dokładnie jak w kryminale. Bo Bea uwielbia kryminały w każdej formie. Draco ma wiele cech, które mnie irytują. Chyba nawet więcej, niż zalet (śmiech). Lubię go za chłodne i zdystansowane podejście do świata oraz za autoironię, której sobie nie szczędzi. A także za to, że mimo wszystko nigdy nie zostawiłby swojej dwójki przyjaciół, choć każde z nich na swój sposób go denerwuje i nie są to osoby, z którymi widziałby go ojciec. Nie znoszę jego zbytniej pewności siebie, przekonania o własnej wartości, tego, że nie potrafi mimo wszystko zdystansować się do siebie i komentarze innych ludzi bolą go bardziej niż powinny. Nie cierpię sposobu, w jaki traktuje wszystkich wokoło - jak żąda poklasku i hołdów. Jego ujmujący egoizm też jest nie do zniesienia na dłuższą metę. A poza tym, znalazłoby się jeszcze kilka cech, które mnie drażnią, (śmiech) dużo tego. Ale mówiłam, że o Draconie mogę opowiadać godzinami i nigdy mi się to nie znudzi 

A.G: Swoje opowiadanie zatytułowałaś „Serce Smoka” – dlaczego właśnie w ten sposób?

B: Szukałam czegoś rozpoznawalnego na swój sposób, chwytliwego i łatwego do zapamiętania. Serce, bo dobieram się do uczuć, żądam od bohaterów ludzkich odruchów pod lodową skorupą. Smoka, bo Draco to w końcu łaciński Smok, o czym zresztą nie daję zapomnieć, bo kilku moich bohaterów nazywa też czasem Malfoya w ten sposób. Myślę, że ten tytuł doskonale pasuje do opowiadania.

A.G: W Twoim opowiadaniu Draco nie jest małym chłopcem, którego ochronę stanowią dwaj rośli koledzy ze Slytherinu – Crabbe i Goyle. Draco to młody mężczyzna wchodzący w świat dorosłych z bagażem niezbyt przyjemnych doświadczeń – jego matka odchodzi od Lucjusza, natomiast Draco pozostaje z apodyktycznym ojcem. Jedynym wsparciem dla chłopaka jest przyjaciel – Blaise Zabini oraz wymyślona przez Ciebie postać Corny Morgenstern. Może przybliżysz nam nieco konstrukcję tej dwójki?

B: Hm, Blaise i Corny mówisz? Wyznaję zasadę, że w przyrodzie musi istnieć równowaga, dlatego musi też być przeciwieństwo dla wrednego i nieco egoistycznego Malfoya. Myślę, że to właśnie główna rola tych dwojga, a zwłaszcza Blaise'a. Zabini jest całkiem inny niż Draco. Sympatyczny, wyluzowany i wiecznie żartujący ze wszystkiego, a zwłaszcza z Malfoya. Dracona często to drażni, ale sądzę, że trochę mu zazdrości. Blaise równoważy jego paskudny charakter i myślę, że właśnie dlatego to taki dobry duet – trochę dziwny, ale zgrany. Chodziło mi właśnie o stworzenie parki przyłaciół, która pójdzie za sobą w ogień, mimo przeciwieństw jest gotowa zrobić dla siebie wiele, akceptuje wszystkie wady, choć nie boi się ich wytknąć. Draco i Blaise przedstawiają to, czego szukam w przyjaźni – wierność, lojalność, szczerość do bólu i zrozumienie każdego dziwactwa. Jestem strasznie zadowolona z kreacji Blaise'a, nieskromnie przyznam, że wyszedł mi świetnie, haha. Zdaje mi się, że moi czytelnicy lubią go najbardziej ze wszystkich bohaterów i domagają się jego obecności w każdym rozdziale Corny z kolei to taka dobra duszyczka, która utrzymuje tych dwoje przy życiu, wrzeszczy na nich za każdą głupotę i pilnuje, żeby robili coś jeszcze poza imprezowaniem i wyzywaniem się nawzajem.

Poza tym, jest troszkę szalona i chyba nawet ja jej nie rozumiem. (śmiech) Ma kilka dziwactw, które zaprzeczają jej opini grzecznej dziewczynki, no i ostatnio z Draconem połączyła ją nieco inna relacja, ale żeby się o tym wszystkim dowiedzieć, trzeba przeczytać opowiadanie Właściwie, Corny jest mi potrzebna dużo bardziej niż Blaise, bo bez takiej żeńskiej postaci autorskiej nie potrafię "wejść" w żaden fandom. Po prostu nie. Zawsze istnieje taka właśnie Corny, która stoi sobie nieco z boku i ma tylko niewielki wpływ na fabułę. Można więc nazwać ją moim alter ego. Jeśli mam być jednak szczera, Draco Malfoy, mój Draco Malfoy, nie istnieje bez Blaise'a Zabiniego i Corny Morgenstern. Te trzy postaci zgryzły mi się tak bardzo, że po prostu nie potrafię ich rozdzielić. Innych może nie być, może nie być Pottera, Dumbledore'a, Voldemorta, nawet Snape'a, ale dla mnie zawsze muszą być Blaise i Corny.

A.G: Powiedz, co tak naprawdę łączy Draco i Corny? To będzie wielka młodzieńcza miłość czy też romans, kaprys arystokraty, który z czasem zakończy się wielką rozpaczą Corny?

B: Przyznam, że traktuję swoich bohaterów trochę jak przyjaciół. Zwłaszcza tę trójkę. Z moją niezastąpioną Eos – która, nawiasem mówiąc, prócz tego że jest moją betą, jest także najwspanialszą przyjaciółką od wielu lat i jeszcze nie ma mnie dość – często o nich rozmawiamy tak, jak rozmawia się o żywych istotach. W moim umyśle moi bohaterowie są prawie realni, czują, myślą, kochają. Czasem obawiam się, że jest coś ze mną nie tak (śmiech) Draco i Corny to skomplikowana sprawa.
Sama jeszcze nie wiem, co z tego wyniknie, mam kilka wersji na zakończenie "Serca", ale przeważają te, w których pozostają oni razem. Nie jestem wielką zwolenniczką kanonu i nie dałabym rady połączyć Dracona z Astorią, która wydaje mi się taka mdła. Wolałabym chyba Ginny Weasley, hahaha. Na razie mogę więc jedynie powiedzieć, że w głowie Dracona jest to coś więcej, ale nie mam pojęcia, czy tak zostanie. Z drugiej strony, bądźmy szczerzy – Corny nie odnajdzie się na salonach. Zdaje się, że wszyscy troje wiemy (ja, Draco i Corny), że gdyby postanowili zostać razem, Corny miałaby ciężkie życie. Ona po prostu nie nadaje się do takiego życia, jakie wiodą arystokratki - bale, herbatki, szydełkowanie i obgadywanie sąsiadek to nie dla niej. Draco o tym wie i mam wrażenie, że nie chciałby skazać jej na życie, w którym byłaby nieszczęśliwa.

A.G: Chyba, że Draco skaże sam siebie na rozstanie z życiem na salonach. Sama nie wiem czy mógłby się okazać takim herosem. Niemniej jednak ja im cicho kibicuję i myślę, że czytelnicy również. A propo Ginny – co z uczuciem Blaise'a?

B: No proszę Cię, Draco dobrowolnie zrezygnuje z takiego życia? Mogę powiedzieć o nim wiele, on może zrobić wiele rzeczy, ale wiem, że mimo wszystko lubi być tym, kim jest. I nie potrafiłby stamtąd odejść. Chyba już prędzej Corny przystosuje się do jego rzeczywistości.
Pfff... Ginny i Blaise to... eh, mój błąd. Jeden z wątków, których najbardziej żałuję i pojęcia zielonego nie mam, jak się z niego wyplątać. Doszłam do wniosku, że to jednak kiepska para, choć wszyscy łączą ich tak samo namiętnie, jak łączą Dracona z Hermioną Granger. Obecnie mam wobec tej dwójki nieco inne zamiary, ale nie zdradzę się.

A.G: Myślisz, że Corny aż tak bardzo kocha Draco?

B: Tak, myślę, że Corny kocha go bardziej, niż sama jest w stanie się do tego przyznać i że jest do tego zdolna. Poza tym, to Corny, no nie? Ona jest zdolna do wszystkiego.

A.G: W Twoim opowiadaniu często pojawia się także postać profesora Snape’a. Co sądzisz o tym, jak jego życiorysem pokierowała J.K.Rowling? Uchyl rąbka tajemnicy, zdradź nam jaką przyszłość planujesz dla niego w „Sercu Smoka”?

B: Jestem absolutnie zbulwersowana tym, co na koniec sagi zrobiła z nim Rowling. Tak zniszczyć taką cudowną postać! Uwielbiałam Snape'a właśnie za to, że był zimnym draniem i nic nie było o nim wiadomo. Nie podoba mi się myśl, że całe życie kochał się w Lily. Nie i już. To takie straszne. I odbiera możliwość odnalezienia tych wszystkich jego wyimaginowanych córek, które z takim zapamiętaniem tworzą wielkie Snaperki Z moim Snapem mam zamiar iść w nieco inną stronę. Czuję, że nieco to zepsułam w pierwszym tomie, trochę za mało rozwinęłam jego wątek, ale teraz staram się nadrabiać. Mogę powiedzieć, że Snape będzie zawsze obecny krok za Draconem i Corny, co z czasem coraz bardziej będzie drażniło Dracona. Poza tym, nasz kochany Mistrz Eliksirów postanowi po raz kolejny poświęcić się dla dobra ogółu i odnajdzie kogoś, kto powinien być martwy. Mimo wszystko nie potrafię sobie wyobrazić Snape'a jako sługi zła. Wredny owszem, ale zawsze po właściwej stronie.

A.G: Aktualnie piszesz drugi tom opowiadania. Wciąż zagłębiasz się w życie Dracona, a masz już jakiś plan na zakończenie opowiadania?

B: Mam ze trzy albo nawet sto (śmiech) Serio. Wciąż jeszcze nie wiem, jak zakończę tę historię, bo piszę w gruncie rzeczy "na żywioł", mam tylko jej ogólny zarys. Widać to zwłaszcza w zestawieniu tomu pierwszego z drugim. Każda zmiana w moim życiu jest odczuwalna w życiu Dracona i właśnie dlatego tak trudno mi określić, jak wypadnie zakończenie. Może będzie to happy end, a może postanowię wysadzić wszystko w powietrze? Kto wie. Ta niewiadoma powoduje u mnie lekką ekscytację, choć przyznam, że historia coraz częściej mnie irytuje. Mam ogromną ochotę rzucić ją w diabły, ale obiecałam sobie, że doprowadzę ją do końca.

A.G: Czy myślałaś kiedyś o napisaniu opowiadania o kimś innym, ewentualnie o przeniesieniu się do czasów starszego pokolenia lub pokolenia młodych czarodziejów?

B: Och nie, żadnych opowiadań o starym albo młodym pokoleniu. Miłość Lily i Jamesa przyprawia mnie o mdłości, nastoletni Syriusz irytuje, a wszystkie Albusy, Jamesy Juniory, Rose, Hugony i wszelkie inne powodują u mnie chęć walenia głową w stół. Jeśli o to chodzi, jestem nieugięta. Prawdę mówiąc, nigdy nie myślałam o nikim innym, przyzwyczaiłam się do Dracona. Lubię poruszać się po znanym gruncie. Ale jeśli mam być szczera, zdarza mi się fantazjować na temat ewentualnych dzieci Dracona i Corny (śmiech) Naprawdę. Jestem ciekawa, jakie by były, czy dogadywałby się z tymi wszystkimi znanymi z epilogu sagi, czy może nienawidziły tak jak ich rodzice. Ale w gruncie rzeczy nie, nie myślę nad porzuceniem Dracona.

A.G: Z tego co udało mi się zaobserwować, prowadzisz również blog z opowiadaniem, które nie ma nic wspólnego z Harrym Potterem. Jak Ci idzie?

B: Ach, historia dopiero powstaje i dwa razy zdążyłam już zmienić główne założenie (śmiech) Pisanie idzie wolno, akcja opowiadania dzieje się w alternatywnym świecie i jego kreacja zajmuje mi dużo więcej czasu, niż samo stwarzanie historii i bohaterów. Najtrudniejsze jest to, żeby nie napakować w rozdziały za dużo informacji, które mogę zanudzić czytelnika na śmierć. Z "Sercem" nie mam tego problemu, świat został już doskonale stworzony przez panią Rowling, ja muszę jedynie go poruszyć. Tutaj jest inaczej. Stworzyłam sobie jednak już mapy, spisy i wszystkie inne materiały pomocnicze, mam w głowie zarys fabuły, nieco bardziej szczegółowy niż na "Sercu" i jestem dobrej myśli. Teraz liczę tylko, że Wen będzie dla mnie łaskawy.

A.G: Dziękuję Ci Bea za wyczerpujące odpowiedzi. Mam nadzieję, że o Twojej twórczości będzie wkrótce głośno. W imieniu swoim i czytelników życzę Ci powodzenia! :) 

B: (śmiech) Marzenie. Każdy chciałby, żeby o jego twórczości było głośno. Ja również dziękuję.

„Serce Smoka” to jeden z wielu fanficków potterowskich w sieci, niemniej jednak zasługuje na szczególną uwagę. Nie każdy autor traktuje swoich bohaterów jak przyjaciół. Przekonajcie się sami, że warto jest przeczytać tę historię klikając TUTAJ.

2 komentarze:

  1. Ciekawy wywiad chociaż spodziewałam sie rozdziału.
    Mimo to wywiad pomógł powiedzieć co nieco o Tobie i opowiadaniu.
    Według mnie naprawdę bardzo dobry pomysł.
    Mimo to czekam na rozdziął i już Ty dobrze wiesz o tym!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad jest naprawdę świetny i cieszę się, że mogłam go przeczytać - dzięki temu wiem co nieco o autorce mojego ulubionego opowiadania ;)
    Szczerze mówiąc, to podziwiam cię, że wybrałaś analitykę medyczną, chyba nigdy nie poszłabym na taki kierunek, bo nie jestem ścisłowcem, tylko humanistką ;) Zgadzam się w 100 procentach z ostatnim akapitem ;)
    Mam nadzieję, że wena wróci do ciebie szybko i cię nie opuści ;P
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń

Pod rozdziałami proszę zostawiać tylko komentarze na temat treści. Wszystko inne będzie traktowane jako spam, a na spam jest odpowiednia zakładka.