Tak, wiem, jestem zła. Jestem bardzo zła i wciąż nie mam nowego rozdziału. Przykro mi. Czuję się z tego powodu podle i bardzo przepraszam tych, którzy jeszcze czekają, jednak nie widzę sensu, żeby pisać na siłę. Muszę przeczekać, odpocząć od "Serca", od Dracona, Corny i całego tego bałaganu. Nie porzucam, nie zawieszam, wciąż piszę, po prostu nieco dłużej niż przedtem. Niestety, tak czasem bywa.
A żeby blog nie stał pusty za długo, bo to nie ładnie, mam dla Was coś nowego. Wspominałam kiedyś, że został ze mną przeprowadzony mój pierwszy w życiu wywiad. Risa była tak miła i udostępniła mi go z możliwością publikacji na "Sercu". Nie wiem, czy wniesie on Wam coś nowego, czy się spodoba, czy to po prostu nudy dla Was będą, ale stwierdziłam, że skoro już jest, to mogę go dodać jako notkę bonusową. Zwłaszcza, że Risa bloga swojego usunęła i wywiad przepadł prawie w odmętach blogosfery, a ja jestem niestety zbyt egoistyczno-narcystyczna, żeby na to pozwolić. Dodaję Wam ten wywiad w niezmienionej formie, tak jak zapisała go i opublikowała Risa. Ze swojej strony poprawiłam może tam kilka przecinków.
Jak można zauważyć, w czasie wywiadu miałam bardzo dobry humor, zatem nie zabijajcie za milion emotikon i nawiasów wyrażających mój śmiech. Jestem niestety osobą, która naprawdę niewiele rzeczy bierze tak zupełnie na serio. Chyba inaczej nie pisałabym tego bloga.
Zatem zapraszam do lektury.
~*~
"Czy to nie fascynujące -
zgłębić jego umysł, dokopać się do pobudek, zbadać motywy?" – wywiad z
Beatrice, autorką "Serca Smoka"
Blogosfera od kilkunastu lat
sprawia, że wielu młodych ludzi daje upust swoim emocjom i wenie pisząc własne
opowiadania. Rozwijająca się moda na „Harry’ego Pottera” sprawiła, że całe
rzesze fanów młodego czarodzieja snuła po nocach opowiadania o tym, co też
jeszcze napisze pani Rowling, czego mogą się spodziewać w kolejnych częściach
przygód Chłopca, który przeżył. Teraz, gdy 7 części zakończyło wieloletnią
serię, za którą szalały tłumy, blogowym fanom pozostały inne opowiadania. Tym
razem warto zastanowić się „co by było gdyby”. Młodzi próbujący swoich sił w
pisaniu snują domysły co by się działo gdyby np. Dumbledore nie zginął, Syriusz
Black miał żonę, Ginny nie była córką swoich rodziców, a może Hermiona byłaby z
Draco. Jednym z tego typu blogów jest Serce Smoka – blog o Draconie,
przystojnym blondynie, czarnym charakterze serii. Dlaczego właśnie Beatrice
pisze o Draco i jaka jest jego historia, opowie nam dzisiaj Bea. Zapraszam!
Angelika
Gugułka: Na początek naszej rozmowy opowiedz nam coś o sobie –
czym się zajmujesz na co dzień, co porabiasz w życiu?
Beatrice: Jestem
studentką obecnie drugiego roku analityki medycznej w Bydgoszczy. Jeśli chodzi
o pytanie "czym się zajmujesz na co dzień", mam ochotę napisać:
leniuchowaniem. Prócz studiowania nie robię w gruncie rzeczy nic.
A.G: Analityka
medyczna nie jest kierunkiem humanistycznym, skąd w takim razie zainteresowanie
pisarstwem?
B: Nie umiem
odpowiedzieć na to, dlaczego zaczęłam pisać. Wiem za to, że już od wczesnego
dzieciństwa wymyślałam historie. Nauczyła mnie tego mama – zawsze miałam
problemy ze snem i jakoś sobie musiałam w nocy radzić. Chyba po prostu potem w
mojej głowie było za dużo tego wszystkiego i potrzebowałam się jakoś tego
pozbyć. Jestem człowiekiem renesansu :) Interesuje mnie dosłownie wszystko.
Dlatego piszę w przerwach między zgłębianiem genetyki i ludzkich komórek. Nie
wyobrażam sobie siebie na studiach humanistycznych. Właściwie, nie potrafię
nawet powiedzieć, na jakim kierunku bym mogła się znaleźć. Żaden po prostu mi
nie pasuje. Znam za to wiele kierunków ścisłych, na które chętnie bym poszła.
A.G: Myślisz, że
bycie na innych studiach niż humanistyczne pozwala Ci inaczej spojrzeć na
pisarski warsztat?
B: Hmmm, chyba
tak. Studia ścisłe, w ogóle nauki ścisłe wymagają wyobraźni. No bo pomyśl –
widziałaś kiedyś atom? Albo nić DNA? Ja też nie. Ale muszę to sobie wyobrazić.
Poza tym, mój kierunek wymaga ode mnie skrupulatności, uwagi i cierpliwości,
odpowiedzialności oraz dużo pracy nad sobą. Myślę, że niejako zmusza mnie to,
żebym doprowadzała swoje historie do perfekcji, uważała na poprawność językową,
formę i ogólny wygląd.
A.G: Chyba
odpowiedziałaś właśnie na pytanie, które nurtowało mnie od jakiegoś czasu. Już
wiem, dlaczego znane mi umysły ścisłe piszą tak świetnie :) Tymczasem wróćmy do
wątku, który najbardziej interesuje naszych czytelników. Chciałabym zapytać Cię
o korzenie Twojego zainteresowania sagą o Harrym Potterze. Od czego zaczęła się
Twoja przygoda z młodym czarodziejem?
B: Hah,
zauważyłam, że w kręgu moich blogowych znajomych jest dużo więcej ścisłowców
niż humanistów :) Harry'ego Pottera poznałam między czwartą a piątą klasą
podstawówki. Jest to historia jak z legendy. Podczas deszczowych wakacji mama
przyniosła mi od sąsiadki "Komnatę Tajemnic", którą dosłownie
wciągnęłam. A raczej ona mnie. A potem to już z górki. Pamiętam, z jaką
niecierpliwością czekałam na "Księcia Półkrwi", a potem z jeszcze
większym podekscytowaniem na ostatnią część sagi, którą pochłonęłam w jeden
dzień. Gdyby nie rodzice, pewnie nie robiłabym nawet przerw na jedzenie :)
Pisanie właściwie przyplątało się samo – mój umysł dosłownie automatycznie
wymyśla nowe historie i coś trzeba po prostu z nimi robić.
A.G: Teraz, gdy
J.K.Rowling zakończyła cykl, jesteś w stanie powiedzieć, która z książek jest
Twoją ulubioną? Może istnieje jakiś fragment, do którego szczególnie lubisz
wracać?
B: "Zakon Feniksa".
Always ;p Mój egzemplarz pękł na pół i jest dosłownie zaczytany. Jeśli chodzi o
fragment, nie wiem, czy mam ulubiony. Jest kilka, do których lubię wracać, przy
czym znamienita większość znajduje się zapewne właśnie w "Zakonie Feniksa".
Bardzo lubię dla przykładu cały pierwszy rozdział "Kamienia
Filozoficznego", czyli dzień z życia Vernona Dursleya, a także ten moment,
w którym Dumbledore częstuje McGonagall cytrynowymi dropsami. Albo wszystkie
sceny, w których występują Luna Lovegood oraz Zgredek.
A.G: Dlaczego
podjęłaś się pisania opowiadania tzw. fanficka Potterowskiego?
B: Najbardziej
prawdopodobna teoria to ta, że nie potrafię stworzyć nic własnego i muszę
"pożyczyć sobie świat" od kogoś innego, żeby w ogóle coś napisać.
Poza tym, nie wiem. Chyba po prostu świat "Harry'ego Pottera" uderzył
mnie tak bardzo, że po prostu musiałam to zrobić. Ten świat wydaje mi się taki
barwny, a moje życie takie szare i nijakie przy nim. Ale to wszystko tylko
teorie, bo nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Tak jest i tyle.
A.G: Wspominasz o
Dumbledorze, Lunie, Zgredku, a opowiadanie piszesz o Draco. To postać
specyficzna, chłopak jest uwikłany w zło, być może bardziej za sprawą swojego
ojca aniżeli własnej woli. Czy to dlatego podjęłaś się pisania opowiadania
właśnie o nim? Co sądzisz o tej postaci?
B: Draco, Draco,
Draco... Mogłabym mówić o nim godzinami. Fascynują mnie czarne charaktery i ci
tak zwani "źli chłopcy". Krystalicznie czyści herosi na dłuższą metę
są męczący, a mnie zawsze ciekawiło, co siedzi w głowie takiego bydlaka, który
znęca się nad innymi w szkole albo zostaje płatnym zabójcą. Jestem osobą bardzo
wrażliwą, nie potrafię robić ludziom na złość i wolę, żeby komuś było dobrze,
niż miałabym go skrzywdzić, żeby siebie zadowolić. Z drugiej strony, jestem
znudzona życiem "grzecznej dziewczynki", która karmi bezdomne psy i
przeprowadza staruszki przez ulicę. A Draco... Kurczę, Draco mógłby być kim
chce, ma pieniądze i perspektywy, więc dlaczego stał się zły? Lubi to, a może
nienawidzi? Chciałby zmienić coś w swoim życiu, czy jest mu z tym dobrze.
Zastanawiałam się nad tym zawsze. Dlaczego wszyscy spisali go na straty,
twierdząc, że jest zimnym draniem? Może nie ma wyboru? Czy to nie fascynujące –
zgłębić jego umysł, dokopać się do pobudek, zbadać motywy? A jeśli już to
robię, czemu nie napisać jego historii od nowa - tak żeby nie był już żałosnym
chłopcem znęcającym się nad słabszymi, ale kimś, kto potrafi więcej i uczy się
to wykorzystywać.
A.G: Trochę jak w
kryminale :) Za co najbardziej lubisz stworzonego przez siebie Dracona? Może są
jakieś cechy, które Cię w nim drażnią?
B: Hah, dokładnie
jak w kryminale. Bo Bea uwielbia kryminały w każdej formie. Draco ma wiele
cech, które mnie irytują. Chyba nawet więcej, niż zalet (śmiech). Lubię go za
chłodne i zdystansowane podejście do świata oraz za autoironię, której sobie
nie szczędzi. A także za to, że mimo wszystko nigdy nie zostawiłby swojej
dwójki przyjaciół, choć każde z nich na swój sposób go denerwuje i nie są to
osoby, z którymi widziałby go ojciec. Nie znoszę jego zbytniej pewności siebie,
przekonania o własnej wartości, tego, że nie potrafi mimo wszystko zdystansować
się do siebie i komentarze innych ludzi bolą go bardziej niż powinny. Nie
cierpię sposobu, w jaki traktuje wszystkich wokoło - jak żąda poklasku i
hołdów. Jego ujmujący egoizm też jest nie do zniesienia na dłuższą metę. A poza
tym, znalazłoby się jeszcze kilka cech, które mnie drażnią, (śmiech) dużo tego.
Ale mówiłam, że o Draconie mogę opowiadać godzinami i nigdy mi się to nie
znudzi
A.G: Swoje
opowiadanie zatytułowałaś „Serce Smoka” – dlaczego właśnie w ten sposób?
B: Szukałam
czegoś rozpoznawalnego na swój sposób, chwytliwego i łatwego do zapamiętania.
Serce, bo dobieram się do uczuć, żądam od bohaterów ludzkich odruchów pod
lodową skorupą. Smoka, bo Draco to w końcu łaciński Smok, o czym zresztą nie
daję zapomnieć, bo kilku moich bohaterów nazywa też czasem Malfoya w ten
sposób. Myślę, że ten tytuł doskonale pasuje do opowiadania.
A.G: W Twoim
opowiadaniu Draco nie jest małym chłopcem, którego ochronę stanowią dwaj rośli
koledzy ze Slytherinu – Crabbe i Goyle. Draco to młody mężczyzna wchodzący w
świat dorosłych z bagażem niezbyt przyjemnych doświadczeń – jego matka odchodzi
od Lucjusza, natomiast Draco pozostaje z apodyktycznym ojcem. Jedynym wsparciem
dla chłopaka jest przyjaciel – Blaise Zabini oraz wymyślona przez Ciebie postać
Corny Morgenstern. Może przybliżysz nam nieco konstrukcję tej dwójki?
B: Hm, Blaise i
Corny mówisz? Wyznaję zasadę, że w przyrodzie musi istnieć równowaga, dlatego
musi też być przeciwieństwo dla wrednego i nieco egoistycznego Malfoya. Myślę,
że to właśnie główna rola tych dwojga, a zwłaszcza Blaise'a. Zabini jest
całkiem inny niż Draco. Sympatyczny, wyluzowany i wiecznie żartujący ze
wszystkiego, a zwłaszcza z Malfoya. Dracona często to drażni, ale sądzę, że
trochę mu zazdrości. Blaise równoważy jego paskudny charakter i myślę, że
właśnie dlatego to taki dobry duet – trochę dziwny, ale zgrany. Chodziło mi
właśnie o stworzenie parki przyłaciół, która pójdzie za sobą w ogień, mimo
przeciwieństw jest gotowa zrobić dla siebie wiele, akceptuje wszystkie wady,
choć nie boi się ich wytknąć. Draco i Blaise przedstawiają to, czego szukam w
przyjaźni – wierność, lojalność, szczerość do bólu i zrozumienie każdego
dziwactwa. Jestem strasznie zadowolona z kreacji Blaise'a, nieskromnie
przyznam, że wyszedł mi świetnie, haha. Zdaje mi się, że moi czytelnicy lubią
go najbardziej ze wszystkich bohaterów i domagają się jego obecności w każdym
rozdziale Corny z kolei to taka dobra duszyczka, która utrzymuje tych dwoje
przy życiu, wrzeszczy na nich za każdą głupotę i pilnuje, żeby robili coś
jeszcze poza imprezowaniem i wyzywaniem się nawzajem.
Poza tym, jest troszkę szalona i chyba nawet ja jej
nie rozumiem. (śmiech) Ma kilka dziwactw, które zaprzeczają jej opini grzecznej
dziewczynki, no i ostatnio z Draconem połączyła ją nieco inna relacja, ale żeby
się o tym wszystkim dowiedzieć, trzeba przeczytać opowiadanie Właściwie, Corny
jest mi potrzebna dużo bardziej niż Blaise, bo bez takiej żeńskiej postaci
autorskiej nie potrafię "wejść" w żaden fandom. Po prostu nie. Zawsze
istnieje taka właśnie Corny, która stoi sobie nieco z boku i ma tylko niewielki
wpływ na fabułę. Można więc nazwać ją moim alter ego. Jeśli mam być jednak
szczera, Draco Malfoy, mój Draco Malfoy, nie istnieje bez Blaise'a Zabiniego i
Corny Morgenstern. Te trzy postaci zgryzły mi się tak bardzo, że po prostu nie
potrafię ich rozdzielić. Innych może nie być, może nie być Pottera,
Dumbledore'a, Voldemorta, nawet Snape'a, ale dla mnie zawsze muszą być Blaise i
Corny.
A.G: Powiedz, co tak
naprawdę łączy Draco i Corny? To będzie wielka młodzieńcza miłość czy też
romans, kaprys arystokraty, który z czasem zakończy się wielką rozpaczą Corny?
B: Przyznam, że
traktuję swoich bohaterów trochę jak przyjaciół. Zwłaszcza tę trójkę. Z moją
niezastąpioną Eos – która, nawiasem mówiąc, prócz tego że jest moją betą, jest
także najwspanialszą przyjaciółką od wielu lat i jeszcze nie ma mnie dość –
często o nich rozmawiamy tak, jak rozmawia się o żywych istotach. W moim umyśle
moi bohaterowie są prawie realni, czują, myślą, kochają. Czasem obawiam się, że
jest coś ze mną nie tak (śmiech) Draco i Corny to skomplikowana sprawa.
Sama jeszcze nie wiem, co z tego wyniknie, mam kilka
wersji na zakończenie "Serca", ale przeważają te, w których pozostają
oni razem. Nie jestem wielką zwolenniczką kanonu i nie dałabym rady połączyć
Dracona z Astorią, która wydaje mi się taka mdła. Wolałabym chyba Ginny
Weasley, hahaha. Na razie mogę więc jedynie powiedzieć, że w głowie Dracona
jest to coś więcej, ale nie mam pojęcia, czy tak zostanie. Z drugiej strony,
bądźmy szczerzy – Corny nie odnajdzie się na salonach. Zdaje się, że wszyscy
troje wiemy (ja, Draco i Corny), że gdyby postanowili zostać razem, Corny
miałaby ciężkie życie. Ona po prostu nie nadaje się do takiego życia, jakie
wiodą arystokratki - bale, herbatki, szydełkowanie i obgadywanie sąsiadek to
nie dla niej. Draco o tym wie i mam wrażenie, że nie chciałby skazać jej na
życie, w którym byłaby nieszczęśliwa.
A.G: Chyba, że
Draco skaże sam siebie na rozstanie z życiem na salonach. Sama nie wiem czy
mógłby się okazać takim herosem. Niemniej jednak ja im cicho kibicuję i myślę,
że czytelnicy również. A propo Ginny – co z uczuciem Blaise'a?
B: No proszę Cię,
Draco dobrowolnie zrezygnuje z takiego życia? Mogę powiedzieć o nim wiele, on
może zrobić wiele rzeczy, ale wiem, że mimo wszystko lubi być tym, kim jest. I
nie potrafiłby stamtąd odejść. Chyba już prędzej Corny przystosuje się do jego
rzeczywistości.
Pfff... Ginny i Blaise to... eh, mój błąd. Jeden z
wątków, których najbardziej żałuję i pojęcia zielonego nie mam, jak się z niego
wyplątać. Doszłam do wniosku, że to jednak kiepska para, choć wszyscy łączą ich
tak samo namiętnie, jak łączą Dracona z Hermioną Granger. Obecnie mam wobec tej
dwójki nieco inne zamiary, ale nie zdradzę się.
A.G: Myślisz, że
Corny aż tak bardzo kocha Draco?
B: Tak, myślę, że
Corny kocha go bardziej, niż sama jest w stanie się do tego przyznać i że jest
do tego zdolna. Poza tym, to Corny, no nie? Ona jest zdolna do wszystkiego.
A.G: W Twoim
opowiadaniu często pojawia się także postać profesora Snape’a. Co sądzisz o
tym, jak jego życiorysem pokierowała J.K.Rowling? Uchyl rąbka tajemnicy, zdradź
nam jaką przyszłość planujesz dla niego w „Sercu Smoka”?
B: Jestem
absolutnie zbulwersowana tym, co na koniec sagi zrobiła z nim Rowling. Tak
zniszczyć taką cudowną postać! Uwielbiałam Snape'a właśnie za to, że był zimnym
draniem i nic nie było o nim wiadomo. Nie podoba mi się myśl, że całe życie
kochał się w Lily. Nie i już. To takie straszne. I odbiera możliwość
odnalezienia tych wszystkich jego wyimaginowanych córek, które z takim
zapamiętaniem tworzą wielkie Snaperki Z moim Snapem mam zamiar iść w nieco inną
stronę. Czuję, że nieco to zepsułam w pierwszym tomie, trochę za mało
rozwinęłam jego wątek, ale teraz staram się nadrabiać. Mogę powiedzieć, że
Snape będzie zawsze obecny krok za Draconem i Corny, co z czasem coraz bardziej
będzie drażniło Dracona. Poza tym, nasz kochany Mistrz Eliksirów postanowi po
raz kolejny poświęcić się dla dobra ogółu i odnajdzie kogoś, kto powinien być
martwy. Mimo wszystko nie potrafię sobie wyobrazić Snape'a jako sługi zła.
Wredny owszem, ale zawsze po właściwej stronie.
A.G: Aktualnie
piszesz drugi tom opowiadania. Wciąż zagłębiasz się w życie Dracona, a masz już
jakiś plan na zakończenie opowiadania?
B: Mam ze trzy
albo nawet sto (śmiech) Serio. Wciąż jeszcze nie wiem, jak zakończę tę historię,
bo piszę w gruncie rzeczy "na żywioł", mam tylko jej ogólny zarys.
Widać to zwłaszcza w zestawieniu tomu pierwszego z drugim. Każda zmiana w moim
życiu jest odczuwalna w życiu Dracona i właśnie dlatego tak trudno mi określić,
jak wypadnie zakończenie. Może będzie to happy end, a może postanowię wysadzić
wszystko w powietrze? Kto wie. Ta niewiadoma powoduje u mnie lekką ekscytację,
choć przyznam, że historia coraz częściej mnie irytuje. Mam ogromną ochotę
rzucić ją w diabły, ale obiecałam sobie, że doprowadzę ją do końca.
A.G: Czy myślałaś
kiedyś o napisaniu opowiadania o kimś innym, ewentualnie o przeniesieniu się do
czasów starszego pokolenia lub pokolenia młodych czarodziejów?
B: Och nie,
żadnych opowiadań o starym albo młodym pokoleniu. Miłość Lily i Jamesa
przyprawia mnie o mdłości, nastoletni Syriusz irytuje, a wszystkie Albusy,
Jamesy Juniory, Rose, Hugony i wszelkie inne powodują u mnie chęć walenia głową
w stół. Jeśli o to chodzi, jestem nieugięta. Prawdę mówiąc, nigdy nie myślałam
o nikim innym, przyzwyczaiłam się do Dracona. Lubię poruszać się po znanym
gruncie. Ale jeśli mam być szczera, zdarza mi się fantazjować na temat
ewentualnych dzieci Dracona i Corny (śmiech) Naprawdę. Jestem ciekawa, jakie by
były, czy dogadywałby się z tymi wszystkimi znanymi z epilogu sagi, czy może
nienawidziły tak jak ich rodzice. Ale w gruncie rzeczy nie, nie myślę nad
porzuceniem Dracona.
A.G: Z tego co
udało mi się zaobserwować, prowadzisz również blog z opowiadaniem, które nie ma
nic wspólnego z Harrym Potterem. Jak Ci idzie?
B: Ach, historia
dopiero powstaje i dwa razy zdążyłam już zmienić główne założenie (śmiech)
Pisanie idzie wolno, akcja opowiadania dzieje się w alternatywnym świecie i
jego kreacja zajmuje mi dużo więcej czasu, niż samo stwarzanie historii i bohaterów.
Najtrudniejsze jest to, żeby nie napakować w rozdziały za dużo informacji,
które mogę zanudzić czytelnika na śmierć. Z "Sercem" nie mam tego
problemu, świat został już doskonale stworzony przez panią Rowling, ja muszę
jedynie go poruszyć. Tutaj jest inaczej. Stworzyłam sobie jednak już mapy,
spisy i wszystkie inne materiały pomocnicze, mam w głowie zarys fabuły, nieco
bardziej szczegółowy niż na "Sercu" i jestem dobrej myśli. Teraz
liczę tylko, że Wen będzie dla mnie łaskawy.
A.G: Dziękuję Ci Bea
za wyczerpujące odpowiedzi. Mam nadzieję, że o Twojej twórczości będzie wkrótce
głośno. W imieniu swoim i czytelników życzę Ci powodzenia! :)
B: (śmiech) Marzenie.
Każdy chciałby, żeby o jego twórczości było głośno. Ja również dziękuję.
„Serce Smoka” to jeden z wielu fanficków potterowskich
w sieci, niemniej jednak zasługuje na szczególną uwagę. Nie każdy autor
traktuje swoich bohaterów jak przyjaciół. Przekonajcie się sami, że warto jest
przeczytać tę historię klikając TUTAJ.
Ciekawy wywiad chociaż spodziewałam sie rozdziału.
OdpowiedzUsuńMimo to wywiad pomógł powiedzieć co nieco o Tobie i opowiadaniu.
Według mnie naprawdę bardzo dobry pomysł.
Mimo to czekam na rozdziął i już Ty dobrze wiesz o tym!
Wywiad jest naprawdę świetny i cieszę się, że mogłam go przeczytać - dzięki temu wiem co nieco o autorce mojego ulubionego opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to podziwiam cię, że wybrałaś analitykę medyczną, chyba nigdy nie poszłabym na taki kierunek, bo nie jestem ścisłowcem, tylko humanistką ;) Zgadzam się w 100 procentach z ostatnim akapitem ;)
Mam nadzieję, że wena wróci do ciebie szybko i cię nie opuści ;P
Pozdrawiam cieplutko!